Opowieść o Tawańskiej Przeprawie

Są miejsca na ziemi, których znaczenie wyznacza nie tyle ludzka ręka budująca miasta czy warownie, co sama natura – kapryśna rzeka, dogodny bród, strategiczne przewężenie. Takim właśnie darem i przekleństwem Dniepru, rzeki wielkiej i niespokojnej, była od wieków Przeprawa Tawańska. Owa Tawań, wyspa lub raczej zespół wysp i mielizn, niczym klucz tkwiła między dzisiejszym Berysławiem a Kachowką, strzegąc wrót do Niżu, do Dzikich Pól, a dalej – ku Morzu Czarnemu i Krymowi.

 


Wody Dniepru i Końskiej Wody rozdzielały się tu na kilka odnóg, tworząc labirynt płycizn i nurtów. To właśnie owa płycizna, pozwalająca niekiedy przebyć rzekę niemal w bród, czyniła to miejsce tak bezcennym. Wieki całe ciągnęły tędy karawany kupieckie, niosąc sól z krymskich jezior na północ, a futra i zboże na południe. Tędy przemykały zbrojne poczty, szukając sławy lub łupu. Nie dziwota tedy, że już za czasów Złotej Ordy i Tatarów znano tę przeprawę i ceniono jej strategiczne położenie.

Gdy potęga tatarska poczęła słabnąć, oczy na ten ważny punkt zwrócił wielki książę litewski Witold. Ten sam, który pod Grunwaldem stanął obok Jagiełły, mąż wielkich ambicji, sięgających daleko na południe. Na prawym brzegu Dniepru, tam gdzie dziś Berysław, kazał wznieść warownię i komorę celną, zwaną potem przez wieki "Witoldową Łaźnią" (a ściślej – mytnią, czyli miejscem poboru cła). Był to znak, że Litwa, a wraz z nią cywilizacja łacińska, próbuje oprzeć swe granice o wielką rzekę, kontrolować handel i ruch na stepowym pograniczu. Później i Polacy, w czasach swej ekspansji na Wschód, próbowali tu umocnić swoje panowanie, stawiając własną twierdzę.

Jednakże los tych ziem okazał się zmienny. Pod koniec XV stulecia półksiężyc zapanował nad Dnieprem. Imperium Osmańskie, poprzez swego wasala – chana krymskiego – przejęło kontrolę nad przeprawą. Dla Porty był to punkt kluczowy, arteria łącząca Krym z resztą imperium, a zarazem zapora przeciwko rosnącej potędze Rzeczypospolitej i Moskwy, a nade wszystko – przeciwko nieujarzmionym Kozakom Zaporoskim. To właśnie Tawań stała się na dwa stulecia sceną nieustannych zmagań. Kozackie czajki niczym osy atakowały tatarskie i tureckie transporty, a śmiałe wyprawy zapuszczały się pod same mury twierdz strzegących przeprawy.

Bo też Turcy, świadomi wagi tego miejsca, nie szczędzili sił na jego umocnienie. Powstał cały system fortec. Na prawym, wysokim brzegu stanął potężny Kyzy-Kermen (zwany też Ghazi-Kermen). Naprzeciwko, na lewym brzegu – Aslan-Kermen (Islam-Kermen), w miejscu dzisiejszej Kachowki. A na samej wyspie Tawań, niczym strażnicy pośrodku nurtu, wzniesiono dwie mniejsze fortece: Mustryt-Kermen (Mubarek-Kermen) i być może jeszcze jedną, o której źródła różnie wspominają. Ten poczwórny węzeł warowny miał trzymać w szachu niespokojne Zaporoże i strzec osmańskiego stanu posiadania.

Nie kto inny jak Guillaume Le Vasseur de Beauplan, francuski inżynier w służbie polskiej korony, w swoim słynnym "Opisie Ukrainy" z połowy XVII wieku, nazwał Tawańską przeprawę "najlepszą" ze wszystkich pięciu znanych mu przepraw przez Dniepr. To świadectwo mówi samo za siebie – mimo niebezpieczeństw, mimo warowni i ciągłych walk, szlak ten żył, pulsował handlem i ruchem wojsk. Przez Tawań wiodły drogi dyplomatów, szpiegów, awanturników. Tędy przeprawiały się wojska polskie idące na Krym i tureckie ciągnące na Ukrainę. Tędy wreszcie car Piotr Wielki prowadził swe pułki podczas kampanii azowskich, zdobywając tureckie fortece pod koniec XVII wieku.

Nawet gdy Dzikie Pola zostały ostatecznie ujarzmione przez Imperium Rosyjskie, a fortece straciły swe militarne znaczenie, sama przeprawa służyła ludziom dalej. Jeszcze w XX wieku, podczas wojen światowych, korzystano z jej dogodnego położenia – jak wspomniano, Niemcy przeprawiali tędy swoje oddziały. Kres jej istnieniu położyła dopiero nowoczesna technika. Budowa Kachowskiej Elektrowni Wodnej i ogromnego zbiornika w latach 50. XX wieku sprawiła, że wyspa Tawań wraz z resztkami dawnych fortyfikacji i śladami wiekowej drogi zniknęła pod wodą.

Historia jednak, jak widać, potrafi być przewrotna. Zniszczenie zapory w czerwcu 2023 roku odsłoniło na powrót dno zbiornika, a wraz z nim – zarysy dawnej wyspy. Tawań, świadek setek lat zmagań, handlu i wielkiej polityki, wynurzyła się z mułu niczym upiór przeszłości, przypominając, że geografia ma swoje prawa, a strategiczne punkty na mapie potrafią zachować swoje znaczenie przez tysiąclecia, nawet gdy przykryje je woda czy zawierucha dziejowa. Wody opadły, a echo dawnych kroków kupców, wojowników i książąt zdaje się znów unosić nad błotnistym teraz korytem wielkiej rzeki.

Komentarze