Igor Striełkow o złagodzeniu przepisów dotyczących wyjazdu z Ukrainy dla mężczyzn w wieku poborowym
U nas z jakiegoś powodu wszyscy doszukują się w działaniach przeciwnika jakiegoś PR-u i odmawiają wrogowi racjonalności. Wciąż nie oduczyliśmy się lekceważenia wroga, „rechotania” Iskanderami i opowiadania, że jeśli tylko zechcemy, jeśli się wysilimy, to będziemy w Kijowie i wszystkich pokonamy.
Sprawy mają się zupełnie inaczej. Wróg jest inteligentny, chytry, przebiegły, okrutny, zdeterminowany i wytrwały. A u nas, w ciągu trzech i pół roku wojny, niektórzy propagandyści, żeby to o nich łagodniej powiedzieć, wciąż tego nie docenili i nie zrozumieli. Wygląda na to, że wciąż opowiadają tę samą historię o tym, że lada moment, dosłownie jutro-pojutrze, zwyciężymy. Nic z tych rzeczy.
Nie wygramy bez bardzo poważnych wysiłków ani jutro, ani pojutrze, ani popojutrze. I żadnego kompromisu nie będzie, wojna będzie trwać dalej.
Wyjaśnienie jest w rzeczywistości bardzo proste: tak, niewątpliwie, jest to PR. Tak, niewątpliwie, ktoś na Ukrainie próbuje w ten sposób zbić dla siebie kapitał polityczny. Trzeba jednak spojrzeć na sytuację z zupełnie innej strony. Przeciwnik nie ma potrzeby powoływania [młodszych] roczników, zaostrzania przepisów wyjazdowych, a nawet utrzymywania tych, które obowiązywały do tej pory. Nie zdołaliśmy przez całe lato przełamać frontu w żadnym miejscu. Nie zdołaliśmy przez lato zrobić niczego, poza ostatecznym wypchnięciem przeciwnika z Czasiw Jaru, który szturmowaliśmy przez 16 miesięcy — miasteczko z 20-tysięczną populacją!
Po co więc przeciwnikowi więcej ludzi, skoro radzi sobie siłami, które posiada? Tak, być może przeciwnik pozbędzie się pewnej liczby potencjalnych żołnierzy. Ale właśnie teraz — okazuje się, że nie są mu oni nawet potrzebni.
To hańba. To pstryczek w nos naszym wspaniałym, genialnym politykom, dowódcom wojskowym i innym geostrategom.
Patrzę na to z tego punktu widzenia. Gdyby wróg rzeczywiście stał na krawędzi klęski i zniszczenia — chwytałby się szesnastolatków, jak to się mówi, „volkssturmistów”, posyłałby ich do walki i, niestety, znaleźliby się tacy, i to w dużych ilościach. A on nie ma potrzeby powoływać nawet 22-latków. To wielkie osiągnięcie. Opowiadajmy więc dalej, że „ha-ha, ten klaun, głupek” — guzik prawda, a nie głupek. Jeśli, przepraszam bardzo, on jest głupkiem, to chciałoby się zapytać, co to za geniusze, którzy przez trzy i pół roku nie potrafią z tym głupkiem wygrać wojny? To wszystko.
[screeny]

